Przed Twoim dzieckiem stoi wyzwanie w postaci zielonej szkoły, a wkrótce także pierwszego dwutygodniowego obozu, z dala od troskliwych rodziców. Każdy opiekun nastolatka w pewnym momencie staje przed dylematem, jakim jest pierwszy samodzielny wyjazd dziecka. Naturalnie pojawia się wtedy pytanie: „Czy moje dziecko jest gotowe na taką wyprawę?”
Odpowiedź najczęściej brzmi „tak”, ponieważ większość nastolatków jest chętna do stopniowego usamodzielniania się, co jest procesem naturalnym. Aby się uspokoić i upewnić, że podjęta decyzja jest słuszna, warto odpowiedzieć sobie na kilka pytań:
- Czy Twoje dziecko potrafi komunikować swoje potrzeby? Czy jest w stanie powiedzieć dorosłemu, że źle się czuje, jest zmęczone, chce mu się pić lub tęskni za domem?
- Czy masz zaufanie do osoby, która będzie opiekować się Twoim dzieckiem na wyjeździe? Czy posiada odpowiednie kwalifikacje (np. jest instruktorem, nauczycielem, psychologiem) i czy Wasz kontakt przebiega bezproblemowo, a system wartości tej osoby jest zbliżony do Twojego?
- Czy Twoje dziecko kiedykolwiek spało poza domem (np. u koleżanki, u dziadków)?
- Czy umie zadbać o swoją higienę osobistą?
- Czy jest w stanie zaakceptować jedzenie inne niż to przygotowywane w domu? Większość dzieci i młodzieży jest ostrożna wobec nowego jedzenia, ale jeśli Twoje dziecko je tylko to, co przygotujesz, unika szkolnych stołówek i nigdy nie zjadło nic na rodzinnych imprezach, może to być poważna przeszkoda w wyjeździe. Istnieje ryzyko, że chipsy i żelki staną się podstawą jego diety.
- Czy umie gospodarować swoimi pieniędzmi? Czy wcześniej dostawało kieszonkowe i rozsądnie nim zarządzało (np. nie wydawało całej sumy od razu)?
- Czy Twoje dziecko w ogóle chce jechać na wyjazd bez Ciebie?
Im więcej pozytywnych odpowiedzi, tym większa gotowość Twojego dziecka do samodzielnego wyjazdu. Jeśli odpowiedzi pozytywnych jest niewiele, a na ostatnie pytanie odpowiedź brzmi „tak”, nie warto zbyt wcześnie rezygnować z pomysłu wycieczki. Macie jeszcze trochę czasu, pewne rzeczy można przećwiczyć (np. przyzwyczajanie dziecka do nowych potraw), inne omówić (np. ustalić, w jakiej sytuacji dziecko może do Ciebie zadzwonić, co zrobić, jeśli poczuje tęsknotę).
Kiedy decyzja o wyjeździe jest już podjęta, pojawia się kolejny problem – pakowanie. Kuszący pomysł, by spakować plecak dziecka samodzielnie, lepiej od razu porzucić. Dziecko, nawet młodszy nastolatek, powinno spakować się samo, choć na początku może potrzebować nadzoru dorosłego. Jeśli rodzic spakuje walizkę, dziecko może stanąć bezradnie nad bagażem, pytając, gdzie jest piżama, gdzie szczoteczka do zębów, nie mówiąc o sytuacjach stresowych. Aby tego uniknąć, nigdy nie pakuj się za dziecko!
Dylematy wycieczkowicza
Walizka czy plecak
Na krótkie wyjazdy popularne są małe walizki na kółkach typu „bagaż kabinowy”. Jeśli wyjazd nie jest typowo obozowy (np. harcerski), takie rozwiązanie jest najwygodniejsze. Walizki łatwo mieszczą się w luku autokaru, są łatwe do transportu, a także popularne wśród dzieci. Warto pamiętać, że większość nastolatków nie lubi wyróżniać się na swoim pierwszym wyjeździe.
Czy dawać dziecku telefon komórkowy?
To zależy od opiekunów i tę kwestię trzeba omówić przed wyjazdem. Wielu rodziców nie wyobraża sobie kilku dni bez kontaktu z dzieckiem. Z jednej strony jest to zrozumiałe, z drugiej, taki ciągły kontakt sprawia, że dziecko nie może w pełni uczestniczyć w wyjeździe, jest jakby „podpięte” do rodzicielskiej smyczy. Dlatego wielu opiekunów prosi rodziców, żeby podczas wyjazdów nie dzwonili do swoich dzieci, pozwalając im cieszyć się czasem wolnym.
Opiekunowie informują o postępowaniu z telefonami przed wyjazdem. Na przykład, telefony są zbierane przed ciszą nocną i oddawane rano. Służy to temu, by dzieci nie dzwoniły do siebie w nocy między pokojami. Rodzice są o tym informowani i wyrażają na to zgodę.
Fatalnym pomysłem jest dawanie dziecku drugiego telefonu („bo jeden oddasz pani, a z drugiego do mnie zadzwoń”). Uczy to kłamstwa i manipulacji, stawia rodzica w złym świetle przed nauczycielem, a dziecko może czuć się niezręcznie.
Warto także wspomnieć, że na wycieczkę czy obóz nie warto dawać dzieciom drogich i cennych rzeczy. Lepiej wybrać takie, które mogą się zniszczyć bez uszczerbku dla domowego budżetu.
O tym nie zapomnij!
- Kurtka przeciwdeszczowa i wygodne buty: Wycieczki zwykle zakładają aktywność sportową, a bez wygodnego obuwia ani rusz.
- Niezbyt śliskie kapcie do chodzenia po miejscu noclegu.
- Podstemplowana legitymacja szkolna: Wiele miejsc, które dzieci będą zwiedzać, wymaga okazania takiego dokumentu.
- Poduszka pod głowę: Jeśli dzieci będą długo jechały autokarem.
- Zmiana bielizny: Tyle sztuk, ile dni dziecko będzie poza domem plus jedna lub dwie w zapasie. Nie liczy się na to, że nastolatek po raz pierwszy wyjeżdżający z domu będzie robił pranie.
- Szczotka do włosów, grzebień, szczoteczka do zębów: To często zapominane przedmioty.
- Leki: Ustal z opiekunem, jak dziecko będzie z nich korzystać. Zazwyczaj leki znajdują się u opiekunów, którzy pilnują ich podawania. Nie dawaj dziecku leków „na zapas”, ponieważ niektórzy nastolatkowie mają tendencję do częstowania się nawzajem lekarstwami, co jest niebezpieczne.
Ile pieniędzy dać dziecku na trzydniową wycieczkę?
Najlepiej byłoby, gdyby rodzice ustalili wspólnie, ile pieniędzy dają dzieciom. Pozwoli to uniknąć rywalizacji i zazdrości. Pamiętaj, że jeśli dajesz dziecku pieniądze, powinno ono mieć prawo wydać je, jak chce – lub oszczędzić. To powinna być ich decyzja. Na tym polega urok wycieczek szkolnych.
Wciąż masz wątpliwości?
Pamiętaj, że każda wycieczka kiedyś się kończy, a przeżyty czas to zasób, z którego Twoje dziecko jeszcze długo będzie korzystać. Niezależnie od tego, czy dziecko spędzi trzy dni zwiedzając Wawel i Sukiennice, tydzień w afrykańskiej wiosce czy zobaczy wrocławskie krasnale, ważne jest, że będzie miało okazję sprawdzić się w nowej sytuacji. Pozna się z innej strony, nauczy się radzić sobie z lękiem, frustracją i tęsknotą – w kontrolowanym otoczeniu, a przede wszystkim odpocznie. Czego chcieć więcej?